Nie wiem skąd te zachwyty nad tym filmem. Chyba że to jakieś wow nad efektami specjalnymi bo nic innego tam nie powala na kolana. Jak zwykle brak ważnych wątków z książki, gdzie syn Chani i Paula ? Gdzie urodzona Alia ? Całościowo zmienione zakończenie co jest wręcz idiotyczne. Główny aktor tak bardzo źle dobrany że nie idzie na niego patrzeć jak kaleczy Diunę. Baron Harkonnen, Rabban, Feyd Rautha serio? Koncepcja łysych, bez brwiowych troglodytów jakoś do mnie nie trafia. Ktoś kto nie czytał książki pewnie się rozpłynie. Dla mnie osobiście bardzo źle prowadzona akcja i nie trzymanie się fabuły, wynudziłam się jak nigdy. Szkoda że w tych czasach nie można doczekać się ekranizacji zgodnej z książką, a jedynie adaptacje gdzie napychany jest szajs reżysera. W przypadku Diuny Denisa Villeneuve'a zaczęło się od Liet Kynesa, którego przerobił na czarnoskórą kobietę. Po co takie zmiany ? Było od razu zrobić z Fremenów skośnookich chińczykow, którzy są niebinarni. Jak dla mnie ten film to pomyłka, ten sam poziom co serial Wiedźmina.